- Od wielu lat na terenie naszej gminy nie zamarzła żadna bezdomna osoba i oby tak pozostało - zaklina przyszłość Roman Witt, komendant Straży Miejskiej w Świeciu.
Od kilku tygodni strażnicy miejscy, wspólnie z pracownikami Ośrodka Pomocy Społecznej w Świeciu oraz schroniska dla bezdomnych, odwiedzają miejsca, w których gromadzą się bezdomni. Powód? Co roku ten sam. Namawiają ich, aby przenieśli się na okres zimowy do schroniska. To w Świeciu może zapewnić dach nad głową 35 osobom. Zarówno mężczyznom, jak i kobietom.
- Obecnie mamy na liście 28 nazwisk, zwykle nocuje jednak około 24 osób - tłumaczy Maciej Chareński, kierownik schroniska przy ul. Ogrodowej 9, prowadzonego przez OPS. - Obłożenie uzależnione jest od pogody. Przychodzi tęgi mróz, rzędu kilkunastu stopni i w pokojach się zagęszcza. Wraz z odwilżą robi się luz. To stała reguła. Pory roku wyznaczają rytm życia naszej placówki.
Większość miejsc, w których bytują bezdomni, jest strażnikom miejskim dobrze znana. W zasadzie od lat są to te same altany działkowe oraz wybrane studzienki i kanały, w których przebiegają rury ciepłownicze. Stałych lokatorów zyskał też jeden z budynków na terenie szpitala psychiatrycznego.
- Nie mamy możliwości zmuszenia kogokolwiek do tego, aby się przeprowadził do schroniska, możemy co najwyżej namawiać i odwoływać się do zdrowego rozsądku - podkreśla Roman Witt.
Według szacunków, w miejscach mniej lub bardziej nadających się do nocowania, żyje około 10 osób. Liczba ta ulega wahaniom. Powodem, dla którego pewna grupa nie chce przyjąć pomocy schroniska, jest alkohol. W noclegowni obowiązuje całkowity zakaz picia. Dla niektórych jest to zbyt daleko idące ograniczenie. Tymczasowymi abstynentami zostają dopiero wtedy, gdy mróz zaczyna dobijać do 15 stopni.
(bart)
Fot. Andrzej Bartniak
20.12.2016