Miasto zapowiada walkę z problemem psich odchodów. Jeszcze w tym roku w Świeciu pojawią się dystrybutory do wydawania woreczków, a strażnicy miejscy przestrzegają, że jeśli ktoś nie posprząta po swoim pupilu, musi liczyć się z mandatem.

Psie odchody to nie tylko problem estetyczny, ale także zdrowotny, chociażby w sytuacji, gdy właściciel nie usunie odchodów pozostawionych na placu zabaw.
- W ciągu dwóch tygodni rozwijają się w nich pasożyty, takie jak tasiemiec czy glista ludzka. Łatwo sobie wyobrazić, co może się stać, gdy podczas zabawy w piaskownicy, odchodów dotknie dziecko – mówi Roman Witt, komendant Straży Miejskiej w Świeciu.
Niestety, jak wynika z doświadczeń strażników, wciąż bardzo wielu właścicieli psów tym się nie przejmuje i nie sprząta po nich. Municypalni próbują zmienić tę mentalność. Odwiedzają szkoły i przedszkola, gdzie pokazują dzieciom film o tym, z jakimi zagrożeniami wiąże się takie lekceważące podejście.
- Chcemy wyrobić w najmłodszych postawy i nawyki, które będą procentowały w przyszłości. Niestety, z dorosłymi jest znacznie gorzej. Często jedynym środkiem „zachęty” do zmiany podejścia w tym temacie, są mandaty – przyznaje Roman Witt.
A nie są one małe – nawet do 500 zł. Problemem są nie tylko psy, z którymi właściciele wychodzą na spacer, ale także zwierzęta wypuszczane z domów na kilka godzin, żeby „sobie pobiegały”, a przy okazji zanieczyszczające chodniki i skwery.
- Z pewnością nie są to bezpańskie psy, bo są zadbane, mają gładką sierść, a na szyjach często obroże – wyjaśnia komendant.
Gmina, w formie zachęty, zamierza jeszcze w tym roku ustawić na terenie starego miasta dystrybutory z woreczkami do sprzątania odchodów. Na razie staną dwa lub trzy.
- To pilotażowy projekt, który pokaże nam czy mieszkańcy będą z nich korzystać. Jeśli tak, to zainstalujemy kolejne – zapowiada Edyta Kliczykowska, kierownik Wydziału Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej.
Sprawdzono, jak wygląda to w innych miastach – w Kołobrzegu, Gdańsku i Poznaniu. Okazuje się, że tam dystrybutory się sprawdziły.
- Czas pokaże, czy tak będzie i u nas. Mamy nadzieję, że tak. Jedynie we współpracy z mieszkańcami, możemy uporać się z tym problemem – podkreśla Edyta Kliczykowska.

ANDRZEJ PUDRZYŃSKI